Usiadłam i oparłam się o drzewo. Schowałam twarz w kolana i zaczęłam płakać. Zakochałam się w najlepszym przyjacielu...Szkoda tylko, że on uważa mnie tylko i wyłącznie za "najlepszą przyjaciółkę". Sam mi to kiedyś przyznał. I co ja teraz zrobię? Nie wyznam mu tego, bo nie chcę niszczyć naszej przyjaźni...nie mogę...Głupia ja!
- Głupia! Głupia! Głupia! - szepnęłam. Podniosłam głowę i zobaczyłam te dwukolorowe tęczówki, które wszędzie bym poznała. Lysander...
- Renesmee, wszystko w porządku? - zapytał. Jak ja go kocham za tą troskę. Oczywiście nic mu nie powiem, bo uzna mnie za idiotkę. Zaraz, przecież nią jestem.
- T-tak, n-nie martw s-się - wyjąkałam. Ten usiadł obok i uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Mi możesz powiedzieć - oznajmił. Oj nie mogę, nie mogę.
- Ly-lysander...pro-proszę, nie naciskaj. A te-teraz przepraszam, mu-muszę iść - rzekłam i powoli wstałam. On zrobił to samo.
- Odprowadzę Cię - zaproponował.
- Nie trzeba. Do jutra - zakomunikowałam i odeszłam. Szłam powoli, lecz na zakręcie wystartowałam jak rakieta. Biegłam z łzami w oczach. Ludzie, których mijałam patrzyli na mnie ze współczuciem. Gdy dobiegłam do drzwi mojego domu, otworzyłam je i pobiegłam do mojego pokoju.
Rzuciłam się łóżko i schowałam twarz w poduszkę. Nagle poczułam, że ktoś usiadł obok mnie.
- Co się stało? - zapytał ze zdziwieniem. To był mój brat, Lucas. Jak zwykle troskliwy. Ja usiadłam na łóżku i przytuliłam poduszkę do piersi.
- Nic! Wyjdź z mojego pokoju! - wrzasnęłam i z powrotem poddałam się płaczu. Ten nic nie mówiąc, przytulił mnie. Płakałam mu w ramię z 10 minut, aż się uspokoiłam.
- Lepiej Ci? - zapytał i uśmiechnął się.
- Trochę...- oznajmiłam.
- To teraz powiedz o co chodzi - odrzekł. Opowiedziałam mu wszystko, bo w końcu to mój brat. On mnie wysłuchał bardzo dokładnie.
- Nie możesz mu powiedzieć? - zapytał.
- Nie, nie mogę. To by mogło zrujnować naszą przyjaźń.
- Logika dziewczyn...- zakomunikował. - Kochasz go, ale mu nie powiesz, ale jak mu nie powiesz, to z nim nie będziesz.
- Nie dołuj! - krzyknęłam i wygięłam usta w podkówkę.
- Dobra, przepraszam. - wymruczał i wyszedł z mojego pokoju. Kochany braciszek. Szkoda tylko, że nie jest kobietą, bo na pewno by coś wtedy doradził.
Muszę przestać się dołować, bo wpadnę w depresję. Może pójdę do parku? Nie, on mi się kojarzy z Arminem. Galeria? Kojarzy z Arminem. Szkoła? Kojarzy z Arminem. Plaża? Kojarzy z Arminem. Wszystko w tym mieście kojarzy mi się z nim. Więc muszę zostać w moich czterech ścianach.
Gdy odrobiłam zadanie, wybiła godzina 17.00. Może sobie wejdę na facebooka? Wzięłam mój czarny laptop w białe kwiaty i go włączyłam. Od razu weszłam na facebooka. Piętnastu znajomych online. Trzeba znaleźć kogoś płci żeńskiej. Kastiel, Nataniel, Taylor, Kentin. Żadnej dziewczyny. Nagle do mojego pokoju wszedł Lucas.
- Siostra, mam złe wieści - oznajmił. Złe wieści?
- O co chodzi? - zapytałam.
- Jutro wyjeżdżamy do Berlina. Na zawsze - zakomunikował.
Hm... chyba najlepszym komentarzem będzie ta minka wyrażająca mój zachwyt: *-*
OdpowiedzUsuń