Więc piszę rozdział, bo mam dobry humor z powodu piątki z sprawdzianu z przyrody. Jakimś cudem ją dostałam. Do tego jeszcze +4 z dyktanda, to już całkowite szczęście. Zapraszam więc na rozdziałek :) PS. To co będzie pochyłym drukiem, to wspomnienie xD
-----------------------------------------------------------------------------------
Boże! Ja naprawdę zmieniam się w Laeti. Przecież dopiero co umarł Armin, a ja już się ponownie zakochuje. I to jeszcze w najlepszym przyjacielu. Masakra. I jak ja mu to teraz powiem? A może powinnam nic nie mówić? Albo powinnam o nim zapomnieć? Nie, to nie wchodzi w grę. Lepiej będzie, jak będę udawała, że nic się nie stało. Tak, to najlepsze wyjście, Chyba...
***
- Heloooł! Wstajemy! - usłyszałam.
- Zamknij się Bartek. Chce spać. - wymruczałam i schowałam głowę pod poduszkę.
- To nie było pytanie... - oznajmił. I wtedy zaczął mnie łaskotać. Zwijałam się ze śmiechu. W końcu nie wytrzymałam.
- Dobra! Poddaje się! - krzyknęłam. Powoli wstałam z łóżka i poszłam do pokoju Mai po moją torbę. Weszłam do jej pokoju i gdy zobaczyłam, że nikogo nie ma weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam się ubierać. Postanowiłam założyć neonowo-żółtą bokserkę, bawełniany sweterek z różnych odcieniach, jasne dżinsowe rurki i fioletowe trampki. Włosy związałam w kucyk na boku, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. Bartek siedział przy stole i jadł kanapki przy laptopie.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział i uśmiechnął się do mnie szeroko. Poczułam, że się rumienie.
- Dzięki. - odpowiedziałam i usiadłam obok niego. Ten podsunął mi talerz z tostami. Zjadłam jednego.
- Słyszałem, że Taylor zaprosił Cię na bal - powiedział.
- Skąd wiesz?
- Mam swoje źródła - odrzekł i poczochrał mi włosy.
- A co? Zazdrosny? - zapytałam.
- Może...- odrzekł i przybliżył się do mnie. I już myślałam, że mnie pocałuje, kiedy się do mnie szeroko uśmiechnął i odsunął. Czyli, że żartował. Ty weź mi człowieku takich akcji nie wywijaj, bo ja tu na zawał padnę. Masakra.
- To ja wychodzę. Pa!- pożegnałam się szybko i już miałam wychodzić, kiedy Bartek mnie zatrzymał.
- Czekaj, podwiozę Cię.
- Przecież Majka zabrała Ci samochód - odrzekłam.
- A kto mówi, że podwiozę Cię samochodem? - zapytał i posłał mi szarmancki uśmiech. O co Ci chodzi człowieku?
Bartek zaprowadził mnie do drzwi garażowych i je otworzył. W środku stał czarny motor. No nie człowieku. Obiecałam, że już nigdy nie wejdę na motor.
- Tato, podwieziesz mnie do szkoły? - zapytała dziewczyna. Ciemnowłosy mężczyzna uśmiechnął się do dziewczyny i kiwnął głową. Ona pobiegła przed dom i podeszła do motoru. Miała 14 lat. Czekała około 2 minut, kiedy przed nią usiadł ten sam mężczyzna z którym wcześniej rozmawiała.
Ruszyli. Jechali przez ulice Memphis. Nagle motor zderzył się z srebrnym autem. Dziewczyna leżała z rozciętą głową, a mężczyzna ze złamaną ręką. Ojciec dziewczynki sprawdził czy dziewczyna oddycha i zadzwonił po pogotowie. Przyjechało bardzo szybko i zabrało ich do szpitala. Na szczęście nie stało im się nic poważnego...
- Dlaczego?
- Bo kiedyś miałam wypadek z ojcem, na motorze - odrzekłam.
- Serio? Ale nie stało się wam nic poważnego? - zapytał z troską.
- Nie, ale...do tej pory się boje.
- No weź. Nic Ci się nie stanie. Przysięgam...
- No...doooobraaa... - powiedziałam niepewnie. Robię to tylko dla niego...
Chłopak wsiadł pierwszy, a ja za nim. Podał mi jeszcze kask i sam też założył.
- Lepiej trzymaj się mocno - oznajmił i uśmiechnął się. No normalnie drugi Alexy. On chyba też ma ten uśmiech przyklejony. Ja nie wiem jak można się cały czas uśmiechać. Optymista.
Bartek odpalił motor i odjechaliśmy. Myślałam, że zemdleję ze strachu. Jechaliśmy zaledwie 5 minut, a myślałam że jedziemy wieczność. Gdy dojechaliśmy jak najszybciej zsiadłam z motoru i zdjęłam kask.
- Nigdy więcej! - krzyknęłam, aż większość uczniów na dziedzińcu się na mnie popatrzyła.
- Aż tak się bałaś? - zapytał.
- Tak. To ja już pójdę. Pa - powiedziałam i przytuliłam Bartka. Oddałam mu jeszcze kask i weszłam do szkoły. Na korytarzu zauważyłam Maje. Gdy mnie zobaczyła, podbiegła do mnie i się szeroko uśmiechnęła.
- I co tam robiliście? Zaszło coś poważnego? - zapytała.
- Nie! Ogarnij się!
- Dobra, dobra. Ale nie poradzę nic na to, że chce was zeswatać - powiedziała wesoło. A weź ogarnij dupę Majka. Przecież Bartek mnie nie kocha. I na pewno nie pokocha. - Wiesz, że Bartek chce się przenieść do tej szkoły? - zapytała.
- Co? Serio? Kiedy? Gdzie? O której godzinie? Dlaczego? - zaczęłam pytać.
- Dobra, dobra uspokój się. Po prostu ma dość tych wszystkich dziewczyn które za nim biegają - oznajmiłam. Podaj ich imiona, to je zabije mvahahahaha! O boże! Oszalałam do reszty!
- Aha...
- A ty co się tak podnieciłaś trą wiadomością? - zapytała ze śmiechem.
- Nie podnieciłam.
- Dobra, dobra. A teraz mam poważne pytanie. Czy podoba Ci się Bartek? - zapytała. Powiedzieć jej prawdę? Może lepiej skłamać? No nie wiem...Ona jest moją przyjaciółką, powaloną, ale przyjaciółką. Chyba dotrzyma tajemnicy.
- Szczerze?...Tak... - odrzekłam niepewnie. Majka aż otworzyła buzię.
- Serio? Ja myślałam, że wy to tylko przyjaciele i w ogóle.
- Przecież sama zostawiłaś nas wczoraj samych, chciałaś nas zeswatać, a teraz takie ździwienie?
- Noo....tak. Ja tylko sobie tak żartowałam. Ale w końcu zaszło coś wczoraj?
- Nie! No co ty. Dopiero wczoraj zrozumiałam, że mi się podoba.
Widzę, że Rem ma wyrzuty sumienia odnośnie Armina..... uważa, że jest wobec niego nie w porządku(wiadomo, że cierpimy po stracie naszych bliskich i w związku z tym przeżywamy żałobę), ale to, że stara się ułożyć sobie życie na nowo po jego odejściu jest naturalną rzeczą, ponieważ każdy ma prawo mieć kogoś kto potrafi nas rozśmieszyć, jest dla nas oparciem i podporą, kogoś komu możemy się zwierzyć zaufać:D po prostu być szczęśliwym :) i to, że się z kim zwiążemy po stracie ukochanej osoby to wcale nie oznacza, że przestajemy kochać tę osobę, myśleć o niej, mówić itp. Myślę, że ta osoba, której już z nami nie ma nie chciała by, abyśmy przez cały czas ją opłakiwali, bo co się stało to się nie odstanie i trzeba żyć dalej, a po za tym wydaje mi się, że tej osobie byłoby lżej wiedząc, że po takiej tragedii na nowo odnaleźliśmy swoje miejsce na ziemi i szczęście tak jak w tym przypadku Renesme :D. W takim bądź razie nie pozostaje mi nic innego jak tylko im kibicować i trzymać za nich kciuki:D. co w przypadku Rem i Bartka nie ma takiej możliwości, aby mogło być inaczej :D. A wracając do słów Renesme " On chyba też ma ten uśmiech przyklejony(no normalnie drugi Akexy). Ja nie wiem jak można się cały czas uśmiechać". Optymista.- tacy ludzie są po prostu cudowni:-) Tylko ich kochać :). Ja nie wiem, że im nigdy nie znika uśmiech z twarzy nawet jeśli życie ich nie rozpieszcza, bo spotkała ich wielka tragedia np. ulegli wypadkowi i poruszają się na wózku inwalidzkim, a mimo tego potrafią cieszyć się życiem i czerpać z niego jak najwięcej radości :D.Z takich ludzi powinno brać się przykład :D .Osobiście znałam kiedyś taką dziewczynę :-)- nic tylko podziwiać :D
OdpowiedzUsuńSitzu M.
Rozdział boski *-*
OdpowiedzUsuńPo prostu =]
I kibicuję Rem i Bartkowi żeby w końcu byli razem :D
Cuuudnieee ! ♥ :D
OdpowiedzUsuńZaznaczyłam w ankiecie +60, więc będzie się działo trochę między Rem i Bartkiem, jak wspominałam, jest dużo ludzi ma co się dziać. :D
Czekam na następny rozdział. :>
Ja również zaznaczyłam +60. W 100% zgadam się z Dagmarą Kaa :). Sitzu M.
UsuńNo to sobie na next poczekacie. W IX rozdziale mnie taka wena złapała, że normalnie zasnąć nie mogłam, a teraz ciocia wena na weekend gdzieś wyjechała. Do tego jeszcze mam robić ponad 60 rozdziałów. No dzięki. Nigdy więcej ankiet tego typu! NIGDY WIĘCEJ!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału :( Dopiero dzisiaj weszłam.
OdpowiedzUsuńRozdziały napisałaś cudownie :3
Aww nie mogę się doczekać momentu gdy Renesmee będzie z Bartkiem :D
Życzę weny :)