niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział XIV Żegnaj

         Bardzo dziękuje za trzymanie kciuków wszystkim, którzy je trzymali. Wywiadówka poszła dobrze. Całe szczęście tylko jedna jedynka z angola ( znienawidzonego przedmiotu ) i na dodatek poprawionaaaaa xD Zapraszam więc na rozdziałek. Następny pewnie około środy :)

-------------------------------------------------------------------

           Zaczęłam powoli rozchylać swoje powieki. Znajdowałam się w fioletowym pokoju. Po mojej prawej stronie było lustro, a po lewej wejście na balkon. Czyli, że jestem w swoim pokoju. Tylko jak ja się tu znalazłam? Nic nie pamiętam. Zdjęłam więc z siebie kołdrę i usiadłam na łóżku. Miałam na sobie te same ciuchy co wczoraj na imprezie. Spojrzałam więc na zegar na telefonie. 10.33. Obudziłam się dość wcześnie jak na mnie. Zazwyczaj po takich imprezach budzę się dopiero około 15.00.
          Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam krótki, zimny prysznic i w samym ręczniku podeszłam do szafy z ubraniami. Najpierw wyjęłam bieliznę, którą natychmiast założyłam i zaczęłam szukać jakiś ubrań na dziś. Postanowiłam założyć białą koszulę, niebieskie rurki i do tego czarne trampki. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Tak ubrana zeszłam do kuchni. Nikogo w niej nie było, więc otworzyłam lodówkę i szukałam czegoś co dałoby się zjeść. Zdecydowałam się na jajecznice. Wyjęłam więc wszystkie potrzebne składniki i zaczęłam ją robić. Była gotowa po około 5 minutach. Zjadłam więc i wtedy do domu wszedł Ethan z torbami pełnymi zakupów.
    - I jak tam po imprezie? - zapytał i zaczął wypakowywać zakupy.
    - Ujdzie. Czy ty wiesz, jak ja znalazłam się w domu? - zapytałam.
    - Tak. Około 2.00 zadzwoniłaś po mnie, więc pojechałem po ciebie. Gdy już dojechałem i wszedłem do tego domu, to leżałaś pod stołem w kuchni i śpiewałaś coś. Zabrałem Cię więc do samochodu i zawiozłem do domu. Ty na serio nie pamiętasz jak do mnie dzwoniłaś?
    - A ty byś pamiętał, jakbyś wypił dwie lub więcej butelek piwa? - zapytałam i podniosłam brew do góry.
    - No nie. A! Ta Majka, czy jak jej tam, kazała Ci przekazać, że ma samolot o 11.00. - odrzekł. O 11.00? Przecież jest już 10.41. Nie zdążę jej pożegnać. Ale jak to mówił Aleksy " Kto nie próbuje, ten nie zyskuje".
    - Musisz mnie podwieźć na lotnisko. Natychmiast! - poprosiłam brata.
    - Dobra, dobra. Wezmę tylko kluczę - powiedział spokojnie. Ethan wziął klucze i poszliśmy do samochodu. Na lotnisko dojechaliśmy około 10 minut później. Szybko wysiadłam z samochodu i wbiegłam do budynku. Samolot do Polski jeszcze nie odleciał. Biegłam około minuty, kiedy zauważyłam jakieś 50 metrów ode mnie Maję. Ona także mnie zobaczyła i pomachała mi. Uśmiechnęłam się szeroko i podbiegłam do niej.
    - Hej! Zdążyłam Cię pożegnać? - zapytałam.
    - Raczej. Zaraz odlatuje - odrzekła smutno dziewczyna.
    - Masz codziennie do mnie pisać - zagroziłam.
    - Postaram się. Ja muszę już iść. Do zobaczenia.
    - Pa - powiedziałam i się przytuliłyśmy. Poczułam, że do oka napłynęła mi łza. Po pewnym czasie była cała zalana łzami.
    - Masz mnie informować czy między Tobą i Bartkiem coś zaiskrzyło.
    - Obiecuję - powiedziałam i uśmiechnęłam się smutno. Jeszcze raz się przytuliłyśmy i Maja poszła do samolotu. Wróciłam więc do samochodu i pojechaliśmy do domu.
     
                                                                        ***

          Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. 6.54. A co dzisiaj jest? Poniedziałek. Czyli minął już tydzień od wyjazdu Mai. Bardzo za nią tęsknię. Utrzymujemy kontakt telefoniczny i przez Skype, ale to nie to samo. Teraz bardzo zżyłam się z Andreą i taką Katriną, która doszła do naszej klasy zaraz po wyjeździe Mai.
          Wstałam więc powoli i skierowałam się w stronę głośników, które stały na komodzie. Puściłam Eminem - Survival. Eminem...mój ukochany zaraz po Bartku. Szkoda tylko, że jest ode mnie o wiele starszy. Można powiedzieć, że jestem jego psychofanką. Znaczy byłam. Teraz trochę wydoroślałam. Ale tylko trochę.
           Teraz podeszłam do szafy i zaczęłam szukać czegoś, co dałoby się ubrać do szkoły. Postanowiłam ubrać białą bokserkę, kremowy sweterek z opadającym ramieniem i czarnym sercem, rurki tego samego koloru, ( znowu ) kremowe trampki i naszyjnik z sową. Wszystko to położyłam na łóżku, a sama poszłam do łazienki wziąść prysznic. Umycie się zajęło mi około 5 minut. Później wyszłam z łazienki i ubrałam bieliznę i zaraz potem wcześniej przygotowaną stylówkę. Włosy splotłam w warkocz na boku, ułożyłam grzywkę i byłam gotowa. Spakowałam potrzebne książki i przeglądłam się w lustrze. Trzeba przyznać, że lepiej mi w ciemnym blondzie niż czerwonym. Teraz nie wyglądam już tak sztucznie jak wcześniej. Wzięłam więc torbę i zeszłam na dół.
          Usiadłam przy stole w kuchni i zaczęłam jeść przygotowane naleśniki. Gdy zjadłam spojrzałam na zegar.7.12. No ludzie! Co ja mam robić przez pół godziny? Zadzwonię do Majki? Dobra, dzwonię.


tel : Halo?
Rem : Hejoooo! Co tam?
tel : Renesmee?! Budzisz mnie tylko po to, żeby spytać się "co tam"?
Rem : Noooo...tak! Nie mam co robić.
tel : To sprawdź czy nie ma Cię na drugim końcu miasta.
Rem : Hahaha, bardzo śmieszne.
tel : A czy ja się śmieję?
Rem : Dobra, gadaj co tam u ciebie.
tel : Super! Fabian zaprosił mnie wczoraj do kina.
Rem : No to świetnie! Kiedy idziecie?
tel : Jutro. A co u ciebie? Co z Tobą i Bartkiem?
Rem : Nic, to co zawsze.
tel : No to weź się trochę postaraj. Chcesz z nim chodzić? Musisz dać mu do zrozumienia, że on Ci się podoba. Jak on nie daje żadnych znaków to weź wszystko w swoje ręce.
Rem : Gdyby to było takie łatwe...
tel : To jest łatwiejsze, niż Ci się wydaje
Rem : Co ty sugerujesz?
tel : Nic, nic...Sorki, muszę kończyć. Pa.
Rem : Pa.

          Albo mi się wydaje, albo ona coś ukrywa i nie chce mi tego powiedzieć. Dobra, mniejsza. Nie będę się nudzić przez najbliższe 25 minut. I wtedy właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i kogo zobaczyłam? Katrine.
    - Hej - powiedziała smutno.
    - Hej. Co się dzieje? - zapytałam i wpuściłam dziewczynę.
    - Pomóóóóóż! - krzyknęła i padła na kolana.
    - O co chodzi? - zapytałam zmieszana.
    - Zakochałam się w Taylorze - odrzekła. Oho! Następna nieszczęśliwie zakochana. Szkoda tylko, że Taylor kocha się we mnie. A może już nie?
    - No i jak ja mam pomóc?
    - Przyjaźnicie się i wiem też, że kochał się w Tobie. Możesz więc z nim pogadać? Ja też mogę pogadać z chłopakiem który się Tobie podoba.
    - Nie chce żebyś gadała z Bartkiem, ale spoko. Mogę pogadać z Taylorem, tylko nie wiem czy to coś da.
    - Ja też nie wiem, ale nie ma wyjścia. Ja spać po nocach nie mogę. Gdy przeglądam się w lustrze zamiast siebie, widzę jego. Każdy chłopak na ulicy mi go przypomina.
    - Psychopatyczne zakochanie się?
    - Najwidoczniej.
    - No pogadam z nim, ale kiedy? Dzisiaj?
    - Byłoby najlepiej.
    - Dobra. Chcesz coś do picia?
    - Masz kawę?
    - Też pytanie.
          Poszłyśmy do kuchni. Dziewczyna usiadła przy stole, a ja nastawiłam wodę na kawę. Woda była gotowa po około 10 minutach. Zalałam więc dwie kawy - dla Katrin i dla mnie - i poszłam do stołu. W czasie picia kawy rozmawiałyśmy o szkole, o Taylorze i, oczywiście, o Bartku. Katrin wiedziała wszystko o mojej miłości do Bartka. Próbowała mi pomóc i porozmawiać z Bartkiem już kilka razy, ale za każdym razem ją zatrzymywała. Dobra z niej przyjaciółka, ale okropnie jej zależy na tym, żebym byłą z szatynem. Mówiła, że to dlatego, bo nie chce bym się smuciła. No przy niej nie da się nie smucić.
          Z mojego domu wyszłyśmy około 7.55, ponieważ się zagadałyśmy, musiałyśmy teraz biec. Na lekcje oczywiście się spóźniłyśmy 5 minut. Wleciałyśmy do klasy jak torpedy i zaczęłyśmy szukać wolnych miejsc. Jedno było obok Alana, a drugie obok...Bartkaaaa! XD
          Usiadłam wiadomo obok kogo i całą lekcję przegadaliśmy. Wszystkie inne lekcje minęły oczywiście na wkurzaniu nauczycieli i zarobieniu 4 uwag. Jupiii! Mój rekord! 
          Po lekcjach wyszłam na dziedziniec. Umówiłyśmy się z Katrin, że najpierw ja porozmawiam z Taylorem, a potem Katrin zupełnie "przypadkowo" wyjdzie ze szkoły, a ja schowam się gdzieś na dziedzińcu. 
         No więc zaczęłam szukać Taylora.  Wyparzyłam do na ławce. Wzięłam więc głęboki wdech i podeszłam do niego.
    - Hej - powiedziałam przyjaźnie i uśmiechnęłam się szeroko.
    - Hej - odpowiedział.
    - Chciałam pogadać.
    - Na temat?
    - No więc ty podobasz się mojej przyjaciółce i jej bardzo na Tobie zależy. Gdzie nie popatrzy, widzi Ciebie. 
    - No wiesz...jeśli chodzi o Katrinę, to ona również mi się podoba.
    - Naprawdę? To super! Więc moja krótka misja skończona. Życzę powodzenia - oznajmiłam i odeszłam. Poszłam na drugi koniec dziedzińca i schowałam się za drzewem. Teraz tylko czekać jak akcja się potoczy.
         No więc chwilkę później ze szkoły wyszła Katrina. Taylor zaraz do niej podbiegł i zaczęli o czymś rozmawiać. Zaraz potem zaczęli się całować. Ja tylko oparłam głowę o drzewo i uśmiechnęłam się do siebie. Przynajmniej Katrina jest szczęśliwa...

-----------------------------------------------------------------------------

Wiecie? Zaczęłam myśleć nad uśmierceniem Bartka. Jak nie teraz, to postaram się go uśmiercić na końcu opowiadania :p
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Na serio się na to nabrałyście? xD

8 komentarzy:

  1. Hahaha :D. No to widzę, że Rem sobie trochę zabalowała ;-). Eh........Myślałam, że coś jednak na tej imprezie się wydarzało no, ale cóż.... może to i lepiej, bo jeszcze bardziej podsyca to moją ciekawość ;). Rem jest wspaniałą przyjaciółką, ponieważ szczęście jej koleżanki okazało się ważniejsze niż jej własne i była chociaż w stanie przez chwilę nie myśleć o sobie i o tym w jaki sposób zdobyć Bartka-jestem ciekawa co takiego wymyślisz, aby w końcu zeswatać naszą parkę zakochanych :D
    A i oczywiście do akcji, aby pomóc głównej bohaterce powieści wkroczy z impetem Katrina, żeby tylko Rem i Bartek zostali parą ;) nie wspominając już o Mai, która też bardzo trzyma mocno kciuki za swojego brata i przyjaciółkę :). A doskonale wiemy, że mają mocne charakterki i za szybko się nie poddadzą oraz będą walczyły do upadłego:-).
    Sitzu M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Maja jeszcze kiedyś wróci :). A pro po tej rozmowy dziewczyn przez telefon. Dlaczego Majka na końcu ją zbyła i nie chciała rozmawiać?. Co przez nią ukrywa?. A może między nią, a Fabianem co zaiskrzyło i podczas gdy rozmawiały to do jej pokoju wszedł wspomniany wcześnie chłopak i dlatego się rozłączyła, a nie pochwaliła się nowym związkiem dlatego iż nie jest pewna jak im się to wszystko poukłada i na razie nie chce zapeszać :D
      A w związku z Twoim pomysłem uśmiercenia miłości bohaterki to kategorycznie się nie zgadzam.... wystarczy, że straciła już jednego ukochanego...
      A czy na serio potraktowałam ten żart?. Oczywiście, że nie:D. To opowiadanko musi zakończyć się szczęśliwie, bo Su- Renesme, bardzo dużo przeszła w swoim życiu, bo o ile dobrze pamiętam los sprawił, że rodzice jej Ethana i Lucasa zginęli w wypadku, potem kolejny cios od losu śmierć Armina, więc pora, żeby Rem i jej bracia w końcu zaznali szczęścia :D
      Sitzu M.

      Usuń
  2. Zapraszam na 15 część mojego opowiadania Oczami Violetty ;]
    Rozdział przeczytam jutro, bo dzisiaj goni mnie czas ;c
    Ale na pewno jutro już przeczytam =D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejciu *-*
      Świetna część, bardzo mi się podobało ;)
      Popraw mnie jeśli się mylę... Bartek nie chodzi do szkoły sportowej? ;d
      I nawet nie myśl żeby go uśmiercać marzy mi się tu happy end! =D

      Usuń
    2. Bartek chodził do sportowej, ale w którymś rozdziale było mówione, że się przepisuje xD

      Usuń
    3. Chyba gdzieś mi to umknęło xd

      Usuń
  3. tylko jedna jedynka? D: zamien sie xD
    cudowne, chce wiecej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. byłoby więcej jedynek gdyby nie to, że zawsze na kartkówkach i sprawdzianach zgapiam na prawo i lewo xD

      Usuń