Wtorek - dyskoteka w szkole
Środa - napisana połowa rozdziału
Czwartek - basen
Piątek - jestem u koleżanki do 19.00
Poza tym muszę się trochę bardziej do nauki przyłożyć, bo mam coraz gorsze oceny. Mój rekord to dwie jedynki w ciągu lekcji xD Dobra, nie przedłużam. I pozdrowienia dla Leny Kogut :3
--------------------------------------------------------------------------
- Proszę Bartek powiedź, że wiesz jak stąd wyjść - powiedziałam przestraszona i złapałam chłopaka za rękę.
- Niestety nie - odrzekł i popatrzył na mnie smutno. - Przepraszam, że zabrałem cię tutaj. To wszystko moja wina.
- Nie, nie zadręczaj się. Na pewno nas szukają.
- Szukają? Myślisz, że nas tu znajdą? Ten las jest ogromny. Ma przynajmniej 250 metrów kwadratowych. Zanim nas tu znajdą, zabiją nas niedźwiedzie.
- Nie mów tak! Czy ty musisz zawsze dołować? - zapytałam jeszcze bardziej przestraszona.
- Przepraszam...-oznajmił i mnie przytulił. W jego ramionach mój strach minął. Niestety to miłe uczucie nie trwało wiecznie. Chłopak wziął mnie za rękę i zaczęliśmy iść w głąb lasu.
Zaczynało się już ściemniać, a 30 minut później było całkowicie ciemno. Całe szczęście Bartek wziął zapalniczkę, dzięki której widzieliśmy przynajmniej siebie. Niestety ciemność nie była najgorsza. Zaczynało robić się coraz zimniej. Było co najwyżej pięć stopni, a ja w cienkiej kurteczce i trampkach. No i oczywiście nie wiedziałam która godzina, co mnie dobijało. Nie wiem dlaczego, ale zawsze tak mam. Gdy nie wiem która godzina, zaczynam być coraz bardziej zdenerwowana.
W końcu stanęliśmy i Bartek usiadł na uciętym pniu drzewa, opierając się o drugie, nie ścięte. Poklepał miejsce obok siebie, dając mi znać, abym usiadłam. Usiadłam więc i przytuliłam się do ramienia chłopaka. Ten objął mnie nim i siedzieliśmy tak chwilkę. W pewnej chwili zasnęłam.
***
Zaczęłam powoli otwierać oczy. Znajdowałam się w tym samym lesie co wczoraj. Czyli, że to nie sen. Zaraz, zaraz...A gdzie Bartek? Szybko wstałam i rozglądnęłam się wokół siebie. Nigdzie go nie było. Przestraszyłam się, nie ukrywam. Nagle zobaczyłam jego ślady, prowadzące w środek lasu. Szłam więc za nimi i jakieś 5 minut znalazłam Bartka, który schylał się nad jakimś strumieniem i próbował złapać rybę. Aż tak bardzo się zaangażował?
- Hej - odrzekłam i podeszłam do chłopaka z wielkim bananem na ustach.
- Hej. Jak mnie tu znalazłaś? - zapytał. Z satelity Cię namierzyłam wiesz?
- Szłam twoimi śladami - powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się tylko do mnie i wrócił do łowienia rybek. W pewnej chwili złapał jakąś, lecz ona "spoliczkowała" go ogonem i wyrwała się z jego dłoni. Ja oczywiście z tym czasie wesoło turlałam się ze śmiechu.
- No i co cię tak śmieszy, hyh? - zapytał obrażony.
- Nie, nic. Nie przeszkadzaj sobie.
- To jak taka mądra, to sama złap rybę, Ja chętnie popatrzę - powiedział i zrobił mi miejsce. Uklękłam obok niego i zaczęłam wypatrywać jakiś rybek. W końcu zauważyłam jedną. Gdy przepływała obok mnie, włożyłam ręce do wody i ją złapała. Pokazałam ją szatynowi i uśmiechnęłam się szeroko.
- Po prostu miałaś szczęście - odrzekł.
- Ooo, jak smutno. Uraziłam twoje ego Bartuś? - zapytałam i zrobiłam smutną minkę. Ten tylko wywrócił oczami i wstał.
- Idę poszukać jakiegoś drewna - powiedział i zniknął na drzewami.
***
Nadszedł już wieczór. Było słychać tylko sowy, rozpalone ognisko i bicie dwóch serc. Mianowicie mojego i Bartka. Siedzieliśmy w ciszy i myśleliśmy. O czym? Ja myślałam o tym, kiedy nas znajdą i czy w ogóle to nastąpi. A Bartek? Nie wiem. Pewnie też chciał się stąd wydostać lub myślał nam tym, jak się mnie pozbyć.
W pewnej chwili w gęstej ciemności zobaczyliśmy niebieskie ślepia, które patrzyły się na nas...
To coś zaczęło się do nas przybliżać. Było coraz bliżej. I dopiero kiedy stanęło przy ogniu okazało się, że to...pies? A dokładniej owczarek niemiecki. Wyglądał na bardzo przestraszonego. Wstałam i chciałam do niego podejść, lecz Bartek złapał mnie za rękę. Tylko, że ja wiedziałam, że ten pies nic mi zrobi. Uwolniłam się więc od jego uścisku i podeszłam do psa. Przykucnęłam przy nim, a on tylko patrzył się na mnie. Bał się. Zbliżyłam więc do niego rękę i pogłaskałam po puszystej sierści. Pies wtulił się w moją rękę. Uśmiechnęłam się do siebie i przytuliłam psa. Wtem poczułam jak ktoś przykucnął obok mnie. Nie był to oczywiście kto inny, jak Bartek. On także pogłaskał psa i uśmiechnął się do mnie.
- Trzeba dać mu coś do jedzenia - powiedziałam i podeszłam do ogniska. Leżała przy nim leszcze jedna ryba. Wzięłam ją do ręki i podeszłam do owczarka. Podałam mu ją, a ten lekko ją pochwycił i zaczął jeść.
- Skoro już go mamy, trzeba by go jakoś nazwać - oznajmił chłopak i podszedł do mnie.
- Może Euzebiusz? - zapytałam.
- Euzebiusz? Dziwne imię jak dla psa.
- Ja go znalazłam i ja mogę go nazwać jak chcę - powiedziałam i zrobiłam z ust podkówkę. Szatyn gdy tylko to zobaczył, wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. - No i co Cię tak śmieszy, co?
- Ty! - odrzekł z wielkim bananem na ustach. Śmiał się chyba z 5 minut tarzając się po ziemi. Pies cały czas biegał wokół niego, nie wiedząc co się dzieje, a ja oczywiście robiłam słynnego facepalma, którego nauczyłam się od Nataniela.
Po jakiś pięciu minutach, Bartek się ogarnął i wstał. Stał chwilkę i patrzył się na mnie.
- No i co się tak gapisz? - zapytałam.
- Dopiero teraz zauważyłem, że jesteś taka ładna - powiedział z wielkim uśmiechem. Zaraz, zaraz...Czy on powiedział, że...Poczułam, że zamieniam się w buraka. Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do ogniska. - Powiedziałem coś nie tak? - zapytał trochę zakłopotany. Gdybym tylko mogła Ci to wszystko wytłumaczyć...
- Nie, tylko...Nie mogę Ci tego powiedzieć - odrzekłam i usiadłam opierając się o drzewo. Szatyn usiadł obok. Położyłam głowę na jego kolanach.
- Nie naciskam. Powiesz, jak będziesz chciała - powiedział i zaczął głaskać mnie po włosach. Za każdym razem gdy mnie dotykał, po moim ciele przechodziły ciarki. Jego dotyk był cholernie delikatny i czuły. Ledwie się powstrzymała od rzucenia się na niego i całowania. Całe szczęście moją uwagę odwrócił Ebi, który położył się na moich nogach i zaczął wpychać swój nos pod moją dłoń. Oczywiście zaczęłam go głaskać. Czyli, że mam nowego przyjaciela...
- Podoba Ci się ktoś z klasy? - zapytał w pewnej chwili chłopak. Jego pytanie mnie trochę zaskoczyło. Odwróciłam głowę i popatrzyłam się na niego. Patrzył się gdzieś daleko przed siebie.
- Powiedzmy, że jest pewna osoba - odrzekłam. Zaczęłam się cała trząść, że się wszystkiego domyśli, lub ja przez przypadek mu wszystko powiem.
- Zimno Ci? - zapytał. Czyli, że wziął to moje trzęsące się ciało, jak oznaki zimna. Chodź w pewnym sensie, była to prawda. Trochę zimno mi było. Teraz czas, żeby trochę pokłamać. Teraz trzeba się wywinąć.
- Trochę - oznajmiłam. Szatyn ściągnął z siebie kurtkę i położył na mnie. Ty człowieku oszalałeś?
- Bartek, weź tą kurtkę. Przecież nie będziesz siedzieć w samym swetrze. Zamarzniesz. - oznajmiłam oddałam chłopakowi kurtkę. Ten tylko westchnął i ubrał ją z powrotem na siebie. Potem popatrzył na mnie i uśmiechnął się szyderczo.
- No Renesmee, a teraz się pochwal. No to jak nazywa się ten szczęściarz?
- Hej - odrzekłam i podeszłam do chłopaka z wielkim bananem na ustach.
- Hej. Jak mnie tu znalazłaś? - zapytał. Z satelity Cię namierzyłam wiesz?
- Szłam twoimi śladami - powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się tylko do mnie i wrócił do łowienia rybek. W pewnej chwili złapał jakąś, lecz ona "spoliczkowała" go ogonem i wyrwała się z jego dłoni. Ja oczywiście z tym czasie wesoło turlałam się ze śmiechu.
- No i co cię tak śmieszy, hyh? - zapytał obrażony.
- Nie, nic. Nie przeszkadzaj sobie.
- To jak taka mądra, to sama złap rybę, Ja chętnie popatrzę - powiedział i zrobił mi miejsce. Uklękłam obok niego i zaczęłam wypatrywać jakiś rybek. W końcu zauważyłam jedną. Gdy przepływała obok mnie, włożyłam ręce do wody i ją złapała. Pokazałam ją szatynowi i uśmiechnęłam się szeroko.
- Po prostu miałaś szczęście - odrzekł.
- Ooo, jak smutno. Uraziłam twoje ego Bartuś? - zapytałam i zrobiłam smutną minkę. Ten tylko wywrócił oczami i wstał.
- Idę poszukać jakiegoś drewna - powiedział i zniknął na drzewami.
***
Nadszedł już wieczór. Było słychać tylko sowy, rozpalone ognisko i bicie dwóch serc. Mianowicie mojego i Bartka. Siedzieliśmy w ciszy i myśleliśmy. O czym? Ja myślałam o tym, kiedy nas znajdą i czy w ogóle to nastąpi. A Bartek? Nie wiem. Pewnie też chciał się stąd wydostać lub myślał nam tym, jak się mnie pozbyć.
W pewnej chwili w gęstej ciemności zobaczyliśmy niebieskie ślepia, które patrzyły się na nas...
To coś zaczęło się do nas przybliżać. Było coraz bliżej. I dopiero kiedy stanęło przy ogniu okazało się, że to...pies? A dokładniej owczarek niemiecki. Wyglądał na bardzo przestraszonego. Wstałam i chciałam do niego podejść, lecz Bartek złapał mnie za rękę. Tylko, że ja wiedziałam, że ten pies nic mi zrobi. Uwolniłam się więc od jego uścisku i podeszłam do psa. Przykucnęłam przy nim, a on tylko patrzył się na mnie. Bał się. Zbliżyłam więc do niego rękę i pogłaskałam po puszystej sierści. Pies wtulił się w moją rękę. Uśmiechnęłam się do siebie i przytuliłam psa. Wtem poczułam jak ktoś przykucnął obok mnie. Nie był to oczywiście kto inny, jak Bartek. On także pogłaskał psa i uśmiechnął się do mnie.
- Trzeba dać mu coś do jedzenia - powiedziałam i podeszłam do ogniska. Leżała przy nim leszcze jedna ryba. Wzięłam ją do ręki i podeszłam do owczarka. Podałam mu ją, a ten lekko ją pochwycił i zaczął jeść.
- Skoro już go mamy, trzeba by go jakoś nazwać - oznajmił chłopak i podszedł do mnie.
- Może Euzebiusz? - zapytałam.
- Euzebiusz? Dziwne imię jak dla psa.
- Ja go znalazłam i ja mogę go nazwać jak chcę - powiedziałam i zrobiłam z ust podkówkę. Szatyn gdy tylko to zobaczył, wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. - No i co Cię tak śmieszy, co?
- Ty! - odrzekł z wielkim bananem na ustach. Śmiał się chyba z 5 minut tarzając się po ziemi. Pies cały czas biegał wokół niego, nie wiedząc co się dzieje, a ja oczywiście robiłam słynnego facepalma, którego nauczyłam się od Nataniela.
Po jakiś pięciu minutach, Bartek się ogarnął i wstał. Stał chwilkę i patrzył się na mnie.
- No i co się tak gapisz? - zapytałam.
- Dopiero teraz zauważyłem, że jesteś taka ładna - powiedział z wielkim uśmiechem. Zaraz, zaraz...Czy on powiedział, że...Poczułam, że zamieniam się w buraka. Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do ogniska. - Powiedziałem coś nie tak? - zapytał trochę zakłopotany. Gdybym tylko mogła Ci to wszystko wytłumaczyć...
- Nie, tylko...Nie mogę Ci tego powiedzieć - odrzekłam i usiadłam opierając się o drzewo. Szatyn usiadł obok. Położyłam głowę na jego kolanach.
- Nie naciskam. Powiesz, jak będziesz chciała - powiedział i zaczął głaskać mnie po włosach. Za każdym razem gdy mnie dotykał, po moim ciele przechodziły ciarki. Jego dotyk był cholernie delikatny i czuły. Ledwie się powstrzymała od rzucenia się na niego i całowania. Całe szczęście moją uwagę odwrócił Ebi, który położył się na moich nogach i zaczął wpychać swój nos pod moją dłoń. Oczywiście zaczęłam go głaskać. Czyli, że mam nowego przyjaciela...
- Podoba Ci się ktoś z klasy? - zapytał w pewnej chwili chłopak. Jego pytanie mnie trochę zaskoczyło. Odwróciłam głowę i popatrzyłam się na niego. Patrzył się gdzieś daleko przed siebie.
- Powiedzmy, że jest pewna osoba - odrzekłam. Zaczęłam się cała trząść, że się wszystkiego domyśli, lub ja przez przypadek mu wszystko powiem.
- Zimno Ci? - zapytał. Czyli, że wziął to moje trzęsące się ciało, jak oznaki zimna. Chodź w pewnym sensie, była to prawda. Trochę zimno mi było. Teraz czas, żeby trochę pokłamać. Teraz trzeba się wywinąć.
- Trochę - oznajmiłam. Szatyn ściągnął z siebie kurtkę i położył na mnie. Ty człowieku oszalałeś?
- Bartek, weź tą kurtkę. Przecież nie będziesz siedzieć w samym swetrze. Zamarzniesz. - oznajmiłam oddałam chłopakowi kurtkę. Ten tylko westchnął i ubrał ją z powrotem na siebie. Potem popatrzył na mnie i uśmiechnął się szyderczo.
- No Renesmee, a teraz się pochwal. No to jak nazywa się ten szczęściarz?
Dziewczyno, zbyt dużo emocji, jak na jeden rozdział xd
OdpowiedzUsuńJak zwykle przez to boski *-*
Ja to widzę tak, że teraz Rem coś wymyśli, żeby nie wyszło nic na jaw. Bartek posmutnieje, wyzna że podoba jej się od podstawówki i że dalej ją kocha no i ją pocałuje. Rem też wyzna mu miłość. I wtedy przylezą nauczyciele lub właściciel psa i najpierw ucieszą się że ich znaleźli a później będą narzekać na ich lekkomyślność =D
Na moim blogu jest pewna niespodzianka dla was, serdecznie zapraszam ;P
Boziu co tu dużo mówić przecudny <3.oraz bardzo uroczy np.chociażby ze względu na psa no i oczywiście Bartek również się do tego przyczynił jak chociażby poprzez sytuację, gdzie zdejmuje kurtkę, aby otulić nią swoją ukochaną, aby ta nie zmarzła :). A w związku z tym co będzie dalej działo się w kolejnej części tego zacnego opowiadanka to zgadzam się z Tobą Slotkasaso w 100%. A wracając do Ebiego jeśli okazało by się iż się zgubił w lesie i pojawi się w jego właściciel to naszym bohaterom będzie smutno rozstawać się z ich towarzyszem, że tak się wyrażę i pies również posmutnieje to w ten czas właściciel czworonoga w zamian za opiekę nad nim zaproponuje, aby Rem i jej już chłopak odwiedzili go i jego pana przed ich powrotem do Berlina :D-, ale za nim to nastąpi okaże się iż właściciel znalezionego przez główną bohaterkę i jej wybranka psa znajdzie całą trójkę i zaprowadzi ich do swojej chatki nie daleko lasu, aby się przespali, ogrzali i zjedli coś ciepłego nabierając sił :) podczas posiłku rozmawiając wspomniany mężczyzna powie, że jest leśniczym lub drawalem, a Rem i partka zapyta co robili w nocy sami w lesie a Renesmee lub Bartek opowie/opowiedzą mu całą historię :), a następnego dnia pomoże dwójce tych młodych ludzi dotrzeć do ośrodka, pensjonatu w, który się zatrzymali z całą klasą lub też zadzwonią do swoich opiekunów z informacją, gdzie się znajdują oraz, że są cali i zdrowi ;-).
UsuńSitzu M.
Asiu, nie zepsuj naszych marzeń! =D
UsuńI jeszcze jedno pytanie. Kiedy następny rozdział?! :3
A tak przy okazji, mogę się zareklamować? xD
http://ksiazki-to-lubie.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie ;P
Niestety, ale chcę zrobić troszkę inaczej xD
UsuńA co do rozdziału to w sobotę lub niedzielę. Jeśli nie pojadę w czwartek na basen, to może pojawi się w czwartek :3
OMG w takim momencie?! *-*
OdpowiedzUsuńCudowne to za malo, uwielbiam twoje opowiadanie. Najchetniej zamknelabym cie w klatce z laptopem, jedzeniem i piciem i pisz mi rozdzialy!<3 :D
Rozdział świetny jak zwykle ;) Z tym rozmiarem lasu to jakaś literówka??
OdpowiedzUsuń